Jest to poważny, globalny problem - nie można przechodzić obok tego obojętnie
Jednym z najczęstszych haseł, jakie można znaleźć na stronach związanych z terapią uzależnień jest „każdy kiedyś przestanie pić, szczęśliwcy nawet za życia”.
To jedno zdanie, choć wydawać by się mogło – bardzo drastyczne, świetnie obrazuje sytuację alkoholików.
Większość z nich tak właśnie czuje się po odbytej terapii – jakby uciekli śmierci i rozpoczęli nowe życie.
Wszyscy ludzie, którzy uciekli z rąk alkoholizmu, mówią podobnie – że zachowanie abstynencji i trzeźwienie to najważniejsze, co osiągnęli w życiu i zarazem najlepsze, co ich spotkało. Są wdzięczni terapeutom i lekarzom za okazane wsparcie, wiedzę i pomoc w najczarniejszym okresie życia. Również za pomoc w leczeniu alkoholizmu poprzez profesjonalną terapię uzależnienia od alkoholu.
Wielu alkoholików, którym udało się pokonać nałóg, mówi także o cennych naukach, które wynieśli ze szpitali, poradni i ośrodków. Opowiadają o tych doświadczeniach jak dzieci po powrocie ze szkoły, czasem też tak się określają, porównując miejsca swoich terapii do drugich domów, w których dane im było narodzić się na nowo.
Przeglądając liczne wpisy mniej lub bardziej anonimowych alkoholików zauważyć można jeszcze jedną przewijającą się w tle tendencję – w wyjściu z nałogu zawsze pomaga ktoś. Ten ktoś to żona, mąż, dziecko (lub dzieci), rodzice, przyjaciele .Z reguły to oni potrafią nakłonić osobę uzależnioną do terapii alkoholowej, tym samym ratując jej życie.
Wpisów ludzi pozostawionych samym sobie praktycznie nie ma, bo nawet jeśli ktoś nie opisuje nikogo sobie bliskiego, kogo znał przed terapią, to opisuje przyjaciela poznanego podczas terapii lub któregoś z lekarzy, terapeutów.
Jednego można być w każdym razie pewnym – w tej trudnej drodze nikt nie jest sam.